Sprawdź najnowsze posty również na: https://www.instagram.com/sayto_blog_z_pasja/

Pastele - wróg czy przyjaciel? Schleich Custom Remiza

by - grudnia 14, 2020

 W ten poniedziałek cofamy się do zamierzchłej przeszłości, dokładniej do czasów cudu narodzin mojego drugiego customa w życiu - Remizy. Z jej pomocą spróbujemy też rozstrzygnąć, czy pastele suche w malowaniu to nasi sprzymierzeńcy, czy zbrodniarze...

Z wycofanego roczniaka pinto z 2012 roku przeobraziła się w przebojową, kasztanowatą damę z dużą ilością odmian, w tym nietypową ,,ramką" na głowie. Z połączenia tego skojarzenia ze strażakami (chyba mam dość dziwne skojarzenia) powstała Remiza.
Sam model nie jest zbyt proporcjonalny i jakoś nigdy nie przemawiało do mnie jego umaszczenie, trochę ponure i pozbawione życia, dlatego poszedł zaraz na drugi ogień. Potrzebowałam też odpoczynku przy czymś mniejszym, pierwszy był kolosem z Collecty. Za to ma ładnie wyrzeźbione kopytka. Przed malowaniem był zdecydowanie w średnim stanie.
Widoczna jest wyraźna różnica w stylu malowania między Remizą a resztą moich customów na blogu (zajrzyj tutaj), a to dlatego, że swego czasu stosowałam jeszcze następującą kolejność podchwyconą na kanale TMR, jednego z moich autorytetów: nakładałam podkład, na niego bazowy kolor w postaci farby akrylowej, dopiero na nią nanosiłam pastelami jaśniejsze i ciemniejsze cienie, a na końcu zajmowałam się kopytami oraz oczami. Na początku ta metoda wydawała się łatwiejsza niż malowanie bazowej maści za pomocą samych pasteli, jednak z czasem stawiała mi coraz więcej ograniczeń. Przede wszystkim mnóstwo czasu i wysiłku kosztuje uzyskanie odpowiedniej mieszanki farb, a efekt jest mniej zadowalający i naturalny. Pastele suche za to sprawdzają się w tej roli znakomicie.
... Co nie oznacza, że nie przysparzają mi innych problemów. W roli świadka występuje oczywiście Remiza. Jest cieniowanie jest dobrze zaznaczone. Powiedziałabym, że wręcz bardzo, za bardzo. Bo z pastelami jest tak, że raz na wozie, raz pod wozem - raz jedna warstwa wystarczy dla uzyskania głębokiego koloru, kiedy indziej (częściej) po werniksowaniu zostaje tylko wspomnienie ich barwy, innym razem podczas nanoszenia wyglądają blado, nierealistycznie i dopiero werniks odkrywa ich prawdziwe oblicze, przez co artysta może na początku mieć mętlik w głowie i zmieszać nieodpowiednie odcienie. Czasem pojawia się nieco uciążliwa ziarnistość, zdarzyło mi się też bodajże dwukrotnie, że prawdopodobnie pod wpływem tarcia ,,zlały" się w ciemną, brzydką masę, niczym czerniak na skórze. Takie powikłania powstają rzadko, ale jednak... lubię pastele
Z drugiej strony są bowiem najłatwiejszą drogą do osiągnięcia najlepszych efektów, zwłaszcza jeżeli chodzi o płynne przejścia i różne jabłkowitości nie mają sobie równych. Z ich pomocą możemy uzyskać uzyskać praktycznie każdą maść oraz realistyczne odmiany, osobiście zakochałam się w stylu malowania, jaki gwarantują pastele suche. W dodatku w kwestii skutków ubocznych w porównaniu z resztą akcesoriów do malowania to prawie aniołki. Na chwilę obecną nie istnieje też żaden lepszy zamiennik. Ja stosuję pastele suche marki Koh-i-noor i jestem bardzo zadowolona, stanowczo za to odradzam Creadu. Okropnie słabo przyczepiają się do modelu.
W innym świetle cienie są trochę łagodniejsze, jest to praktycznie jedyna mocna wada customu. Na wszystkich czterech kończynach klaczki znajdują się odmiany powyżej stawów nadgarstkowych i prawie że sięgające kolanowych. Osobiście cenię sobie całkowity brak prześwitów, tylko gładka biel. Grzywę i ogon mogłam w jakiś sposób wyróżnić na tle reszty ciała, ale wtenczas na to nie wpadłam. Nie posiada też kasztanów z analogicznych powodów :P
Ten rodzaj odmiany na głowie naprawdę istnieje, choć nie znam jej nazwy. Wiem za to, że jestem dumna ze swojej wersji na tej kasztance - wszystkie krawędzie dobrze się zgrywają, także przy grzywce. Całkiem nieźle prezentuje się też przejście pomiędzy szarą i różową skórą na pysku. Oczy i chrapy są jako takie, były to moje pierwsze ,,rybki".
Tradycyjnie wszystkie napisy z brzucha zostały usunięte, a obszar wokół wymion imituje szarą skórę. Wszystkie kopyta są jasne, a gdy się bliżej przyjrzeć, na poprzednich zdjęciach zauważycie ciemniejszą obwódkę pod koronką. To też ślad inspiracji od TMR, myślę, że cenny szczegół.

Ostatecznie uważam Remizę za bardzo ładny custom, biorąc pod uwagę na jakim byłam poziomie, kiedy ją malowałam. Przez dłuższy czas była zarezerwowana dla pewnej osoby, jednak aktualnie wciąż jest na sprzedaż

Na koniec mała zapowiedź customa będącego aktualnie w przygotowaniu... Fanfary proszę, oto jest!

Dajcie znać, jakie są wasze odczucia co do dzisiejszych gości oraz czy wypełniliście już zadanie z kalendarza! Zapraszam Was również serdecznie na Facebooka oraz Instagrama, gdzie wciąż zagląda niewiele osób, a pojawiają się dodatkowe atrakcje + Możecie się zdziwić, kiedy ponownie klikniecie link w zakładce ,,Customy" do przykładowych prac...

Poczytaj też:

You May Also Like

10 Komentarzy

  1. Wiadomość dla potomnych - nareszcie odkryłam Amerykę! :D W tym szablonie rozwiązałam, przynajmniej częściowo, problem odpowiedniego rozmiaru zdjęć, poprzez ustawienie pod wszystkimi opcji podpisu. Dzięki temu blogger zaczął się mnie bardziej słuchać. Dziękuję za uwagę.

    Pozdrawiam
    Sayto aka Łowca much

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaa, ja chyba wiem, co to za model, tylkooo nie wiem, jaka rasa… to jest chyba ze Schleich'a z tymi czerwonymi ochraniaczami, ten taki jasny, prawda? Znaczy… w oryginalnym malowaniu c;
    Właśnie zauważyłam, że zdjęcia już nie są takie "zniekształcone" – czuć różnicę :).
    Remiza jest bardzo ładna, jedynie jakoś te oczy mnie do siebie nie przekonują – jakoś dziwnie mi się na nie patrzy, chociaż to też może być kwestia samego modelu (mam nadzieję, że wiesz, o co chodzi…)
    A wiesz, że ja na dokładnie tym samym modelu robiłam customa prawie identycznej maści? Dawno temu miał u mnie swój post (https://gold-horses.blogspot.com/2020/09/custom-na-2-miesiace-blogu-diuna-test.html), bo aż we wrześniu…
    Czekam na następnego customa i pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, brawo, zgadłaś :) Oficjalnie zwie się koniem treningowym... ja stawiałabym na morgana albo holenderskiego gorącokrwistego.
      Co do Remizy, to faktycznie oczy wyglądają trochę nienaturalnie. Nie wiedziałam jeszcze, jak się za to konkretnie zabrać, i wolałam pójść po pierwszej linii oporu, niż zacząć nadmiernie kombinować i coś zepsuć... A co do Diuny, ciekawam tych farb metalicznych - muszę kiedyś spróbować użyć ich na podkowach. :3

      Pozdrawiam
      Sayto aka Łowca much

      Usuń
  3. Bardzo ładny z niego kasztan. :D Trochę brakuje mi cieni na jego grzywie, ale poza tym jest cudny i oby tak dalej.
    Będę do Ciebie zaglądać! Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) Na kolejnych customach dbam już o cienie na grzywie i ogonie, jeżeli trzeba. Jak to mówią, człowiek uczy się na błędach.

      Pozdrawiam
      Sayto aka Łowca much

      Usuń
  4. Bardzo ładny konik :) Pasuje jej ta odmiana na głowie ;D
    Pozdrawiam i wyczekuję posta o drugim customie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :3 Intensywnie pracuję nad tarantem, mam nadzieję, że uda mi się zabrać przybory na wyjazd na święta.

      Pozdrawiam
      Sayto aka Łowca much

      Usuń
  5. Podziwiam Twoje customy, konik o wiele lepiej prezentuje się w tej maści niż w poprzedniej.
    Myślałaś może o używaniu pigmentu zamiast pasteli? sama nie miałam z nim do czynienia, ale ponoć lepiej się sprawdza.
    P.S. Czekam na taranta, sama też robiłam tę maść (stosunkowo niedawno jak na mnie cx) i wiem, że to nie takie proste jak by się zdawało c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, myślałam jeszcze o gniadej albo dereszowatej, ale ostatecznie padło na kasztankę ^^
      O czystych pigmentach słyszałam, aczkolwiek... pastele suche to w zasadzie pigment w zwartej formie, a cena działa na ich korzyść. Co do taranta, zdecydowanie jest to wyzwanie.

      Pozdrawiam
      Sayto aka Łowca much

      Usuń

Dziękuję bardzo za odwiedziny na blogu. Zostaw po sobie ślad!
Pamiętaj tylko o netykiecie ;)