Sprawdź najnowsze posty również na: https://www.instagram.com/sayto_blog_z_pasja/

Czy ludzie inteligentni to szaleńcy?

by - grudnia 07, 2020

Przyjdą takie czasy, że ludzie będą szaleni i gdy zobaczą kogoś przy zdrowych zmysłach, powstaną przeciw niemu, mówiąc: Jesteś szalony, bo nie jesteś do nas podobny." ~św. Antoni Pustelnik

Mając w pamięci te słowa i w kontekście obecnej sytuacji na świecie ironiczna odpowiedź na to pytanie zabrzmi: TAK. Ale dziś mam na myśli o wiele starszy i bardziej złożony konflikt.  

Wiadomym jest, że ludzie o wysokim ilorazie inteligencji z zasady lepiej radzą sobie w życiu prywatnym i zawodowym, odnoszą więcej wybitnych sukcesów i tym samym napędzają rozwój naszej cywilizacji. To nieprzeciętnym geniuszom zawdzięczamy większość, jeśli nie wszystkie rewolucyjne wynalazki na przestrzeni ewolucji. W dodatku istnieje mnogość różnych rodzajów inteligencji, które pozwalają popisać się na różnych polach i dostarczają materiału do całościowego spojrzenia na świat. Któż z nas nie uległ kiedyś pokusie wykonania jednego z testów IQ i porównania swoich wyników ze średnią w nadziei, że znajdzie predyspozycje do zostania inżynierem i mama wybaczy mu tę jedynkę z matematyki! Ogólnie inteligencja jako cecha jest postrzegana pozytywnie, zaś głupota działa odpychająco i deprawująco, obie wartości są formułowane dość instynktownie, zatem nie ma tu praktycznie nic do tłumaczenia. Cena tej pierwszej dodatkowo wzrasta uwzględniając jej rzadkość. Czy aby na pewno zawsze zyskujemy na błyskotliwości i rozumności naszego umysłu? 

Jak wszystko we wszechświecie, także bycie inteligentnym stworzeniem posiada swoje ciemne strony. Faktycznie istnieje związek pomiędzy geniuszem oraz kreatywnością a szaleństwem - to spostrzeżenie ma swoje korzenie już w starożytności, gdzie słynny filozof Seneka stwierdził Nie ma wielkiego geniuszu bez domieszki szaleństwa. W kolejnych wiekach ten pogląd był systematycznie rozwijany i rozbudowywany przez ówczesnych psychologów, psychiatrów i neurobiologów. Autentycznych przykładów potwierdzających tę tezę w historii nie trzeba szukać daleko. Wśród wybitnych postaci których wizerunki przyswajamy w szkole, jak Ernest Hemingway, Lew Tołstoj, Nicola Tesla, Charles Darwin, Albert Einstein i wielu romantyków z Adamem Mickiewiczem na czele wyraźnie widać skłonność do różnego rodzaju zaburzeń psychicznych. Co więcej, dowody sugerują też rodzinny, dziedziczny charakter twórczości i chorób umysłu, za przykład może posłużyć kompozytor Robert Schuman: obydwoje rodzice cierpieli na depresję, siostra popełniła samobójstwo, jego syn także spędził wiele lat w azylum. Sam Schubert cierpiał na zaburzenia afektywne dwubiegunowe, a wpływ zmieniających się faz choroby na jego twórczość  doskonale ilustruje wykres z liczbą skomponowanych utworów w tym czasie. Trudno sobie nawet wyobrazić, jak krótka mogłaby okazać się lista osób pokroju wymienionych twórców bez ,,kropli szaleństwa". Rzecz jasna nie oznacza to, że problem nie dotyczy niższych warstw, ale z tych rozważań wyłania się ogólna zasada.

Nasz mózg posiada naturalną skłonność do nieustannego analizowania i poszukiwania sensu zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz, w naszym otoczeniu. Nieustannie zachodzi w nim miliony różnych procesów, wciąż uczymy się, dostrzegamy, odkształcamy, marzymy a wyciszenie wszelkich myśli i osiągnięcie swoistego ,,wewnętrznego zera" jest dla nas nie lada wyzwaniem. Im bardziej pofałdowany, zdolniejszy i mądrzejszy to narząd tym bardziej skomplikowany. To oznacza więcej połączeń, wykonywanych obliczeń, przemyśleń i analizowania rzeczywistości, coraz więcej gorliwego poszukiwania sensu. Biorąc pod uwagę, że operujemy tu nie tysiącami, a miliardami czy nawet bilionami działań, nie dziwi fakt, że łatwo jest się w tym wszystkim poplątać, gdzieś pomylić i wzrasta ryzyko przegrzania się systemu. 

Można to zobrazować w następujący, dość intuicyjny sposób:

Człowiek ograniczony, popularnie nazywany ,,przygłupem", ,,kretynem", ,,idiotą" i paroma innymi niewybrednymi określeniami jest skutecznie omotany pętami głupoty, zdławiony i usidlony na miejscu. Pozostaje bezpiecznie unieruchomiony z dala od krawędzi, szczelnie związany niekiedy nie jest w stanie wykonać żadnego ruchu. Nie można go raczej porównać do poczwarki, bowiem nie rozwija się i nie ma takiego zamiaru. Powstrzymując się od wszelkiego działania nie ponosi żadnego ryzyka, wegetuje na swoim obskurnym skrawku przestrzeni, wrzeszcząc tylko ze złości i zazdrości - usta nigdy nie są zasznurowane... Wprawdzie wszystkie, nawet najmniejsze utrapienia i trudności życiowe boleśnie go dotykają, bowiem bardzo łatwo jest trafić w nieruchomy cel, ale zachowuje przynajmniej pozory ubezpieczenia. Jednych wykańcza się szybciej, innych wolniej, w zależności od wrodzonej wytrzymałości, a w razie dostrzeżenia jakiejś szansy w tejże istocie do przebudzenia potrzebny jest naprawdę mocny, zewnętrzny impuls.

Człowiek inteligentny śmiało tańczy na cienkiej, śliskiej linie nad czarną otchłanią przepaści wśród świetlistych, kolorowych kształtów, zwinnie przeskakuje z jednego fragmentu na drugi, kręci piruety, wywija kozły, fikołki i wykonuje przeróżne inne karkołomne tricki, waży dokładnie każdy swój krok, jednym słowem: bawi się z życiem. Równocześnie jest znacznie bardziej odporny na pojawiające się problemy, zręcznie wykonując uniki, nieraz przelatują zaś koło niego niezauważone, sam fakt bycia w ruchu ochroni delikwenta. Cios od życia musiałby być naprawdę duży i silny, by takiego człowieka złamać. I jest to przepiękne, acz oczywiście szalenie ryzykowne. Każdy ruch grozi upadkiem, który w dłuższej perspektywie wydaje się wręcz nieuchronny. Im bardziej człowiek sensowny, myślący, tym wspanialszy i bardziej finezyjny to taniec, a zarazem wyraźniejsze widmo potknięcia się. 

Pamiętajmy, że pomiędzy tymi przykładowymi skrajnościami, bo najłatwiej wyobrazić sobie ogólne zasady na ekstremach, istnieje niezliczona ilość stadiów pośrednich!

Wiadomo, że prawa natury są nieugięte i nieubłagane, a jedno z najważniejszych brzmi nie tyle ,,przetrwa najsilniejszy" co ,,przetrwa najlepiej dostosowany". Halucynacje, dziwaczne zachowania, otępienie lub wręcz przeciwnie, nadwrażliwość i ogólny obłęd raczej nie sprzyjają przetrwaniu. A jednak wciąż w każdej populacji, także u zwierząt istnieje spory rozrzut w kwestii rozumności, ciągle przychodzi na świat istotny statystycznie odsetek geniuszy, równocześnie otoczony przez tłum istot przeciętnych i najzwyczajniej w świecie głupich (nie wliczając w tę kategorię upośledzonych umysłowo), które wiodą prym.  Nie zapowiada się na dążenie do uśrednienia tych wartości. Nasuwa się logiczne pytanie: dlaczego?

Jak już wspominałam, pomimo czyhającego ciągle z tyłu głowy wewnętrznego wroga, trochę czegoś  w rodzaju wbudowanego mechanizmu samozniszczenia, inteligentne jednostki zdecydowanie lepiej funkcjonują na co dzień, łatwiej orientują się w sytuacji i wyciągają wnioski, zazwyczaj więcej też pamiętają, a przede wszystkim szybciej i chętniej przystosowują się do nowych warunków, co w nieustannie zmieniającym się środowisku życia jakim jest Ziemia to cecha wręcz niezbędna. Blaski przeważają nad cieniami. Zagrożenie manią pozostaje uśpione i nie ma większego wpływu na bieg wydarzeń, dopóki nie zostanie przez nas samych obudzone, szaleństwo może także przynosić niespodziewane korzyści w postaci niesamowitych wynalazków i spostrzeżeń, które nie mogłyby zrodzić się w ,,normalnej", uporządkowanej głowie. Bez różnego rodzaju wybitnych talentów wszelkie grupy szybko by podupadały, bowiem to one pchają je naprzód, powiększając ich dorobek kulturowy i umożliwiając przeżycie większej ilości potomstwa, równocześnie samemu nie wnosząc bezpośredniego wkładu. Zatem w ostatecznym rozrachunku przy rozsądnej liczbie geniuszy wśród ludu ich wpływ jest bardzo pozytywny. Powszechnie określa się to mianem altruizmu (nie zawsze celowego), rozpisywali się o tym m.in. biolodzy William D. Hamilton i Richard Dawkins - poczytajcie sobie. W dodatku pomijając fakt, że gdyby nie idioci, nie wiedzielibyśmy kogo nazwać geniuszem, stabilność ekosystemu opiera się na dynamicznej równowadze. Całkowita stabilizacja w naturze równa się śmierci, potrzebne są mniej lub bardziej znaczące odchylenia od normy. 

Czy zatem inteligentni ludzie to szaleńcy?

Nie, nie wszyscy. Do czasu.

You May Also Like

1 Komentarzy

Dziękuję bardzo za odwiedziny na blogu. Zostaw po sobie ślad!
Pamiętaj tylko o netykiecie ;)