Nie, ten koń nie wpadł do wybielacza ;). To wycofana klacz hanowerska SCHLEICH jeszcze z 2004 roku, przemalowania na Lorando B. Chwilowo wracamy na ziemię. Nie mieliśmy jeszcze okazji dokładniej jej się przyjrzeć - czas to nadrobić.
Przed malowaniem był to jeden z najbardziej pokiereszowanych modeli, jakie trzymałam w łapkach. W dodatku coś nie pykło na linii produkcyjnej i na tylnej nodze widać białą smużkę farby. Klacz miała na stałe wmontowane owijki i koreczki z białymi gumkami. Model ma w sobie sporo elegancji, aż się prosi, żeby puścić go na czworobok. Wyraz pyska jest nieco dziwny, uszy przydługie ale ogólnie podoba mi się jego budowa. Wolę ją nawet od nowszej wersji hanowerki.
Przerobiłam ją na wzór słynnego szwedzkiego skoczka Lorando B. Szuka właściciela. Używałam standardowo farb akrylowych, pasteli suchych i zabezpieczyłam każdą warstwę werniksem. Jest maści typowo gniadej, o czarnym włosiu w grzywie i ogonie oraz odmianach na wszystkich czterech nogach. Do tego wciąż posiada owijki, ale w już w morskim kolorze.
U tego konia występuje szczególny rodzaj mutacji, która sprawiła, że koń wysiwiał na lewej przedniej nodze i części klatki piersiowej oraz brzucha, ale jeszcze nie do końca. Dlatego biel jest mocno przybrudzona - zapewniam, że to nie wynik mojego lenistwa, a chęci jak najdokładniejszego odwzorowania detali.
Samo namalowanie tej dużej plamy zajęło mi sporo czasu, jako że starałam się zrobić lekko postrzępione krawędzie. Wielokrotne poprawki się opłaciły!
Custom ma szarą skórę tylko na pysku, nie pomyślałam jeszcze o wnętrzu uszu czy powiekach. Mimo to przejścia pastelami wyszły mi na tym modelu bardzo ładnie i płynnie. Oczy są brązowe, jednak użyłam tak ciemnych odcieni, że źrenicę ledwo widać pod światło, przez co wydają się prawie czarne.
Klacz ma na głowie połączenie strzałki i gwiazdki, przechodzące u dołu w róż. Ta grzywka w koreczku czasem przypomina mi trochę robaka... Jasne kopyto lewej tylnej nogi ma ciemniejszy, szary pasek. Poza tym są niemal identyczne.
,,Lorando B" ma oczywiście porządnie zeszlifowane napisy i szarą skórę wokół wymion. Dlaczego piszę to w cudzysłowie? Model przerobiony na wzór ogiera wciąż jest klaczą - nie czuję się jeszcze na siłach, żeby majstrować przy większych drasticach Kopyta od spodu są jednolite i nie posiadają podków.
Grzywa jest zapleciona w koreczki, których gumki są tego samego koloru, co owijki - specjalnie zawijałam plastik z farbą na jutro w reklamówkę, żeby nie wyschła...
Ostatnie spontaniczne zdjęcie z hanowerką w roli głównej - treningowo. Gdyby jeszcze pomalować te drągi, byłoby idealnie.
4 Komentarzy
fajny konik
OdpowiedzUsuńdla kolekcjonerów
OdpowiedzUsuńextra wpis i fascynujące treści
OdpowiedzUsuńciekawa treść i konkretny wpis
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za odwiedziny na blogu. Zostaw po sobie ślad!
Pamiętaj tylko o netykiecie ;)