Sprawdź najnowsze posty również na: https://www.instagram.com/sayto_blog_z_pasja/

Co się stanie, gdy pomalujesz pierwszego konia? Rady dla początkujących - Custom Collecta Nordling

by - lutego 01, 2021

Każdy kiedyś zaczynał. Kiedy około 2 lata temu chwyciłam za pędzle, w głowie mi się nie mieściło, żeby ten custom ujrzał jeszcze światło dzienne. Tego pana już znacie, choć pod nieco innym kątem - Nordling, custom ogiera Clydesdale Collecty z 2013 roku, mój pierwszy malowany konik.

A raczej wielka kolumbryna. Jest ponad dwa razy większy od modeli schleich, do których skali jestem przyzwyczajona. Stwierdziłam, że na większej powierzchni łatwiej będzie mi namalować detale - a że ręce mi przy nakładaniu farby na całe ciało odpadną, to szczegół :)

Wybaczcie, że nie widziałam wtedy zastosowania dla zdjęć robionych przed operacją. Właściwie na tym etapie nie przypuszczałam nawet, że będę prowadzić bloga, w dodatku tak dynamicznie się rozwijającego - to też wasza sprawka, kochani! Jesteśmy razem już ponad 3 miesiące, za co ogromnie Wam dziękuję. Wasza obecność i wsparcie naprawdę wiele dla mnie znaczą. Mam nadzieję, że również dla was blog był pomocny. Jednak nie zamierzam ograniczać się tylko do słów podziękowania. W następnym tygodniu miejcie oczy i uszy szeroko otwarte...

Wracając do tematu, model w rzeczywistości prezentuje się niewiele gorzej, niż na firmowych fotografiach. Ma świetne proporcje i pięknie wyrzeźbione mięśnie oraz szczotki, aż czuć ten powiew wiatru w galopie rozwiewający grzywę ogiera. Ogon niestety jest z dołu prosty jak linijka, ale nadrabia to fajnie skręconymi włosami. Pysk od przodu wygląda bardzo dobrze, może jest ciut przydługi.

Długo szukałam dla Nordlinga odpowiedniej maści. Padło na skarogniadą z dużymi odmianami na wszystkich kończynach oraz latarnią na głowie. Farba akrylowa, pastele, pierdyliard rodzajów pędzli, werniks i do roboty! Malowany był w tym samym stylu, co Remiza, ale w tym kontekście wygląda o niebo lepiej. Cienie są o wiele gładsze i miększe, rozmieszczone w typowych miejscach, raczej bez uwzględniania specyfiki konkretnego konia. 

Bardzo podobają mi się wszystkie odmiany u tego customa, wykonane przeze mnie z niezwykłą pieczołowitością. Biel do tej pory jest krystalicznie biała, a linie są wyraźne, domalowane. Pięknie wyszedł również beżowy róż na pysku.

I tutaj niestety praktycznie kończą się zalety. W kilku miejscach koń jest niedomalowany, zwłaszcza przy grzywie i ogonie. Z jakiegoś dziwnego powodu ubzdurałam sobie, że jak chlapnę na nie brązową farbą, to nie uda mi się na nie nałożyć jednolitego, czarnego koloru...
Ogier nie ma również takich akcentów, jak szara skóra wokół oczu i puzdra czy ciemniejsze wnętrze uszu. Oczy to studnie bez dna, na których odwrocie nie zobaczycie gwiazd - teoretycznie malowałam je różnymi odcieniami brązu i czerni, ale w praktyce zlały się ze sobą i efekt nie jest zachwycający.

Spojrzenie z tyłu. Widać szare otarcia na pęcinie i niczego sobie zad.

Tym, co najbardziej psuje mi całokształt ogiera, są mocno zniszczone kopyta. Starte na krawędziach i upstrzone różnego rodzaju plamkami, z otartymi, szarymi końcówkami szczotek, ponieważ nie dbałam o nie w czasie malowania. Przede wszystkim za wcześnie kładłam zawerniksowany model, mówiąc Eee, jakoś to będzie. Napisy zostały usunięte tylko z grubsza, wciąż widać wyraźnie niektóre litery i smugi. 

Mierżą mnie też te dwie jasne plamy cieni z pasteli, zbyt ostro wyróżniające się na tle ciemnej sierści.

Co się stało?
Podczas tworzenia Nordlinga miałam w sobie ten szaleńczy zapał amatora, ale też więcej motywacji, niż kiedykolwiek; naprawdę dawałam z siebie 101% i pielęgnowałam model jak małe dziecko. Nie była w stanie zrazić mnie ani ilość warstw do nałożenia dla perfekcyjnej barwy, ani komentarze rodziny, ani moment, w którym wkurzona mama przewróciła customa i trzeba było ścierać zaschnięty werniks, po czym malować wielką plamę od nowa. Owszem, wylałam trochę łez, zwyzywałam, na czym świat stoi... nieustannie odnotowuję kolejne wzloty i upadki. I to jest zupełnie normalne. 

Ostatecznie myślę, że jest to całkiem niezły custom jak na pierwszy raz. Wasz pierwszy koń też w najlepszym wypadku będzie średni, jak bohater dzisiejszego posta, a nieraz po prostu słaby. Dodam, że na początku lepiej jest postępować ścieśle według wskazówek bardziej doświadczonych rękodzielników - to nie czas na wielką improwizację. Mimo to należy włożyć w niego całe swoje serce. Na początku trudno jest zaakceptować fakt, że tyle naszej pracy i czasu będzie miało tak nieproporcjonalnie kiepskie owoce. Nigdy jednak nie dajcie sobie wmówić, że ,,zepsuliście konia", że to poszło na marne! Bo wcale tak nie jest. Zawsze nabieracie przy tym trochę wprawy. Kładziecie po prostu fundament pod waszą przyszłą karierę, a to, jak mocny będzie, zależy od waszego rzetelnego przygotowania. Każdy z nas był kiedyś w tym samym miejscu, nikt od razu nie został wielkim artystą, i to jest piękne. Coś strasznego może stać się tylko wtedy, kiedy się poddasz.

Nordling nie zostanie wystawiony na sprzedaż - mam do niego za duży sentyment. Mimo to ciekawi mnie, na ile byście wycenili tę pracę początkującego artysty? Piszcie w komentarzach i powodzenia dla wszystkich, którzy przymierzają się do swojego pierwszego customa! Bądźcie czujni, zwłaszcza na Facebooku i Instagramie - w następnym tygodniu szykuję dla Was wielką niespodziankę!

You May Also Like

4 Komentarzy

  1. Piękny! U mnie najgorsze jest to, że nie wiem, który custom był moim pierwszym – pierwszemu domalowałam tylko odmiany… drugiego nie skończyłam… trzeciego dopiero skończyłam… ale który z tej trójki jest tym pierwszym? I don't know :').
    Bardzo mądre słowa i zgadzam się ze wszystkimi – naprawdę! :)
    Hm, może tak ok. 70 złotych? Nie wiem, nie znam się na wycenie modeli, haha :).
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, osobiście uznałabym za pierwszego z domalowanymi odmianami - to już jakaś widoczna zmiana, a zatem custom. Dziękuję bardzo :3 Mówiąc szczerze, wysoko go oceniłaś, ale to chyba dobry znak. Z poprawkami rzeczywiście moim zdaniem byłby tyle warty :)

      Usuń

Dziękuję bardzo za odwiedziny na blogu. Zostaw po sobie ślad!
Pamiętaj tylko o netykiecie ;)