Sprawdź najnowsze posty również na: https://www.instagram.com/sayto_blog_z_pasja/

Jak się ciąć?

by - sierpnia 05, 2021

,,Jak się ciąć?

Pierwszym, najważniejszym krokiem będzie, nieważne co i jak ostrego w tej chwili trzymasz - odłóż to.

Co? 

Odłóż to! 

WTF, o co jej chodzi? 

ODŁÓŻ TO!

Huh, great job :) Skoro już się zrozumieliśmy, mogę ci wytłumaczyć, dlaczego dobrze postąpiłeś/aś, albo czemu nie powinieneś/aś odłożyć narzędzia dopiero po wszystkim.  

Długo wahałam się nad napisaniem tego tekstu, ale ostatecznie stwierdziłam, że fakt, iż mogę komuś pomóc, jest ważniejszy od mojego stracha. 

Nie pamiętam już, od czego to wyszło i kiedy zaczęłam się ciąć. Był to czysty impuls, wtedy jeszcze nie można tego było nazwać prawdziwym okaleczaniem, bowiem, przyznaję, zachowywałam się dość ostrożnie i po prostu tchórzliwie, wyszukując w internecie prawdopodobnie te same hasła, co Ty. 

Dla wszystkich o różnych dziwnych domysłach: w samookaleczaniu nie chodzi o radość z krzywdzenia siebie czy widok krwawiącej rany. To sam ból jest źródłem przyjemności i ukojenia. Dla mnie samookaleczanie było sposobem na odreagowanie, wyrzucenie z siebie emocji, schłodzenie uczuć, praktycznie nigdy karą za jakiś głupi błąd. Mówię serio, nie ma w tym żadnego podtekstu — zwykłe rozładowanie emocjonalne. Gdybym wołała w ten sposób o uwagę, to nie próbowałabym ukrywać śladów ;) Ale na to naprawdę istnieją lepsze sposoby.  

Nieważne, jakiego narzędzia użyjesz, po takim okaleczeniu zawsze pojawiają się blizny. Mimo że fizycznie rana może pochodzić od jednego i tego samego noża, ustawionego pod tym samym kątem. Przeważnie zostają na długi okres czasu, i rozumiem przez to nie dni, nie tygodnie, a miesiące, lata. Jedne wyglądają na wciąż świeże, inne są wyblakłe, zatarte, ale wciąż... potrafią też pojawiać się ponownie. Dlaczego tak jest? Odpowiedź jest dosyć prozaiczna – to nie blizny na ciele, lecz na duszy.


Nie ma jednorazowego cięcia, nie ma odwrotu, nawet jeśli to tylko chwilowe, przypadkowe załamanie. Te myśli już zawsze będą gościć gdzieś z tyłu głowy i zatruwać jasność umysłu. Wyskoczą w najmniej niespodziewanym momencie lub skwapliwie wykorzystają przejściowe zachwianie równowagi. Nie da się od nich uwolnić. Z każdym wyrzutem endorfin, który następuje podczas cięcia, przeobrażają się w uzależnienie. Zdarza się ciąć bez wyraźnego powodu, dla samego spełnienia. 

Jeżeli taki stan rzeczy i obniżony komfort życia Wam nie przeszkadza... tak się Wam tylko wydaje. Przede wszystkim zastanówcie się, co was doprowadziło do tego miejsca. Wyciągnijcie wnioski i unikajcie tej sytuacji w przyszłości. Jesteś silny/a, nawet jeśli jeszcze o tym nie wiesz. 

Posłuchajcie proszę muzyki, wyjdźcie na spacer, pobawcie się ze zwierzakiem, wypijcie kubek herbaty, pobiegajcie po pokoju, pogapcie się w ścianę, głęboko oddychając, poczytajcie książkę, owińcie się w koc,zemnijcie liścia, poróbcie głupie miny, poskaczcie, podzióbcie kartkę papieru kolorowymi kredkami, podrzyjcie go sobie na kawałeczki, nawet krzyczcie. 

Jak widać, istnieją tysiące o wiele lepszych sposobów. Każdy znajdzie swój na walkę z wewnętrznym ,,demonem". Proszę, niech mój błąd nie pójdzie na marne. Uczcie się na nim. Niektórych pomyłek nie warto powtarzać.

Info specjalnie dla czytających to rodziców! Zapewne chcielibyście wiedzieć, jak takim sytuacjom zapobiegać. Odpuśćcie sobie poradniki o wychowywaniu nastolatków (tudzież psów?). Wszystkie zostały napisane przez dorosłych. Objawy niepokojących zmian stają się wyraźne dopiero przy etapie końcowym (czyli za późno). W tym momencie większość zaczyna działać; wcześniej są one praktycznie nie-wy-kry-wal-ne. 

To nie wasza wina (zakładam, że pato-rodzice tego nie czytają). Naprawdę! Nie próbujcie się za to katować ani pomstować, bo to niczego nie zmieni.

Jedyna rada, jaką mogę Wam dać, to zapobiegać. Dbać, wspierać, rozumieć, negocjować, nie kontrolować. Po prostu: nie spieprzcie tego. Pamiętajcie, że w momencie, kiedy najbardziej Was odtrącamy, równocześnie najbardziej Was potrzebujemy. 

Dziękuję za przeczytanie. Trzymajcie się tam w tej utopii :D 

PS W poście opisany jest INDYWIDUALNY przypadek. Nie brać jako szablonu. Kopiowanie dozwolone jedynie za zgodą właściciela. 
~Gall Anonim"




Szacuje się, że blisko 16% nastolatków na całym świecie dokonuje samookaleczenia.

 

Według statystyk MHA (Mental Health America) w USA problem dotyczy 4% dorosłych, 15% nastolatków i 17-35% (sic!) studentów college'u.

 

W Polsce wedle raportu Fundacji ,,Dajemy Dzieciom Siłę" samookaleczenia dokonuje 16% nastolatków, szacuje się nawet 30%, przy czym częściej problem ten dotyczy dziewczyn.

 

Zajmujemy drugie miejsce w Europie w rankingu udanych prób samobójczych wśród nieletnich.

 

W Google Ads możemy zobaczyć, że hasło ,,jak się ciąć" ma 1-10 tys. wyszukiwań miesięcznie.

 

Te alarmujące dane wzrastają z roku na rok.

 

Telefon zaufania dla Dzieci i Młodzieży, 12-2.00 w nocy: 116 111 lub 800 080 222

Dla Rodziców i Nauczycieli w sprawie bezpieczeństwa dzieci, od poniedziałku do piątku w godzinach 12:00-15:00: 800 100 100

Inne numery telefonów

 

Tytuł tego posta jest celową prowokacją mającą przyciągać uwagę osób zdesperowanych, szukających pomocy; zgodnie z wolą autora wypowiedzi, który pragnie pozostać anonimowy.

Czasem trzeba ludźmi wstrząsnąć, żeby zwrócić uwagę na dany problem. Mimo że artykuł nie ma zbyt dużego związku z tematyką bloga i znacznie odchodzi od mojego standardowego stylu pisania postów, nie mogłam odmówić takiej prośbie. 

Ba, czuję, że właśnie taki tekst był bardzo potrzebny, i żałuję, że nie opublikowałam go wcześniej. Zwłaszcza że niektóre wpisy w sieci o tej tematyce są naprawdę głupie... Od siebie dodam jeszcze:

Drodzy przyjaciele. Reagujcie. Najlepiej lecąc z telefonem do psychiatry... a może najpierw wypadałoby to uświadomić rodzicom delikwenta? Spróbujcie delikatnie poruszyć temat i cierpliwie wysłuchajcie tego, co ma do powiedzenia. Zapewnijcie, że nawet jeśli nie rozumiecie, o co chodzi, chcecie mu tylko pomóc. Nie próbujcie obracać tego w żart. Potem możecie szukać specjalisty.

Jeżeli dotarłeś aż tutaj, najwidoczniej rozumiesz, jak wielka odpowiedzialność leży w Twoich rękach. Mam do ciebie tylko jedną, maleńką prośbę: UDOSTĘPNIJ! Udostępnij, gdzie się da (Post na Facebooku i Instagramie), powiedz rodzinie, znajomym. Tylko z twoją pomocą możemy złamać tabu i zmniejszyć liczbę takich przypadków.

Myślę, że nie potrzeba 1000 słów, by oddać wagę tej sprawy. Wzruszyłam się i liczę, że i Wy, moi drodzy czytelnicy, weźmiecie sobie ten post do serca. Podobnie żywię nadzieję, że komuś ten tekst pomoże, może nawet uratuje życie. Żegnam się już i dziękuję za uwagę!

You May Also Like

10 Komentarzy

  1. Przyznam szczerze że nie zaglądam regularnie na tę stronę, jednak coś mnie dziś podkusiło. Pierwszą moją myślą po przeczytaniu tytułu było "wzdłuż, a nie w poprzek"...
    Temat bardzo ważny i przy najbliżej okazji tekst udostępnię u siebie. Nieczęsto się na takowe wpisy natykamy, a szczególnie napisane z perspektywy kogoś kto miał z tym problem. Częściej właśnie te napisane przez kogoś, dla kogo to zagadnienie jest czysto teoretyczne.
    Droga autorko, przesyłam dużo siły. I może maleńką sugestię - terapia pomaga. Poważnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za komentarz. Prawdą jest, że takich wpisów jest mało, a są chyba najbardziej przydatne. Przekażę autorce :)

      Usuń
  2. Podoba mi się Twój styl pisania

    OdpowiedzUsuń
  3. wartościowy i fajny artykuł

    OdpowiedzUsuń
  4. Ważne i dobrze napisane - może komuś dzięki temu tekstowi uda się pomóc.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo się nad tym wszystkim głęboko zastanowiłam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za odwiedziny na blogu. Zostaw po sobie ślad!
Pamiętaj tylko o netykiecie ;)