Sprawdź najnowsze posty również na: https://www.instagram.com/sayto_blog_z_pasja/

Edukacja finansowa, czyli czemu pieniądze nie lubią Polaków

by - czerwca 10, 2021

Towarzyszy nam od najmłodszych lat aż do śmierci. Determinuje nasze być albo nie być. Jest bodaj najczęstszą przyczyną życiowego rozgoryczenia. Tak, zgadliście, to pieniądz! Ale czy na pewno wiesz, co to znaczy? Patrząc na obecne realia, w edukacji finansowej mamy naprawdę spore luki.

Ostrzegam, dziś będzie tak, jak najbardziej lubię - na ostro! 

Schemat zawsze wygląda tak samo. Najpierw jesteśmy w szkole zalewani tonami ogólnych informacji, które wiedzieć po prostu ,,wypada". Nie będę wnikać, jak to się odbywa i czy jest słuszne. Potem zaczyna się przygotowanie do wykonywania danego zawodu, żebyś mógł pójść do pracy i zarobić na utrzymanie nowej rodziny.

Pardon... a czy ktoś ci kiedyś mówił, jak mieć te pieniądze, co jest przecież jednym z głównych celów nauki? 

Finansowe grzechy i grzeszki

Spójrzmy prawdzie w oczy. Polskie społeczeństwo cierpi na permanentny analfabetyzm finansowy (i nie tylko - to w mniejszym lub większym stopniu dotyczy populacji ogólnoświatowej). Najważniejszy obszar wiedzy jest zaniedbywany na całej linii. Na katastrofalne skutki nie trzeba długo czekać.

Zadłużenie osób w każdym wieku rośnie z roku na rok. 65-letni rekordzista ma do oddania prawie 72 mln zł, a przeciętny Polak ma do spłacenia ok. 28 tys. zł długu! Jedni zarabiają pensje, które ledwo starczają na zaspokojenie podstawowych potrzeb, inni to finansowe krezusy, ale łączy ich jedno: brak wiedzy o tym, jak działa pieniądz. 

Rodzina, która zarabia 30 tys. zł, może być w takiej samej sytuacji, jak rodzina o dochodach 3500 zł. Obie ledwo wiążą koniec z końcem i muszą znosić wizyty wierzycieli. Obie zapewne nie wiedzą, jak oszczędzać pieniądze, dlaczego spłata kredytu jest tak karkołomnym zadaniem albo czym się różni akcja od funduszu inwestycyjnego. 

Większość dorosłych interesuje się gotówką tylko w momencie, gdy zaczyna jej brakować. Przynajmniej 60% rodaków nie liczy już na pieniądze z OFE lub ZUS na stare lata. Jednak równocześnie według ,,Barometru oszczędności" na zlecenie KRD ponad 1/3 obywateli ma oszczędności poniżej 1000 zł lub nie ma ich wcale. 

Ale skoro dalej czytasz ten artykuł, to już jesteś o krok do przodu ;)

Edukacja finansowa nie istnieje

Dzieci nie rozumieją pieniędzy. Nie łączą ich z pracą, skąd biorą się kosmiczne zachcianki, a w dłuższej perspektywie równie duże kłopoty z budżetem. Są w stanie obsługiwać coraz bardziej zaawansowane technologicznie gadżety i wcześniej mają dostęp do produktów finansowych, ale to nie idzie w parze z poszerzaniem ich wiedzy na ten temat. 

Nikt nie uczy latorośli, jak poprawnie obchodzić się z pieniędzmi, a to wcale niezła sztuka. Nawet zadania na matematyce są w tej materii jak psu z gardła wyjęte; złotówki występują tylko umownie, jako zamiennik bananów i ciastek, tak dla urozmaicenia. Znajomość dopływów Amazonki jest ważniejsza od tego, jak mądrze wydawać kasę albo jak działa procent składany, czyż nie? 

Hola! - zakrzykniecie. Przecież mamy coś takiego, jak podstawy przedsiębiorczości! A ja pytam: I co z tego? Przez rok nie dowiedziałam się z nich nawet, co to jest przedsiębiorczość. Najwięcej nauczyliśmy się z... wykładu kolegi o zarabianiu na kryptowalutach. 

Jedyne, co pamiętam z tych lekcji, to wieczny rumor w klasie, spółkę z.o.o i film o drugiej wojnie światowej, gdzie pani mogła sobie w spokoju poklikać coś na laptopie, a my pobawić się cyrklami. Nie dowiedziałam się nic o budżecie domowym, zaletach i wadach karty kredytowej, sposobach oszczędzania, obliczaniu zysku z lokaty bankowej czy chociażby rzeczywistego kosztu pożyczki. 

Czas powiedzieć to sobie wprost. Edukacji finansowej w tym kraju po prostu nie ma. I NIE BĘDZIE. Świadomy, myślący człowiek jest solą w oku władzy. Jeszcze zacznie zadawać niewygodne pytania i buntować się przeciw kiełbasie wyborczej, a, nie daj boże, odkryje, że na socjalu się traci.

W tej materii musimy liczyć tylko na siebie. Dosłownie.

Pieniądze... zostają poza rodziną

Fakty są zatrważające. Według raportu fundacji banku Millenium przeprowadzonego w maju 2020 r. dla 16 województw tylko 1 na 5 rodziców słyszało o jakimś programie edukacyjnym typu ,,Finansowy Elementarz". Niewielu zwłaszcza otwarcie rozmawia ze swoimi dziećmi o pieniądzach.

Najgorsze jest to, że w ludziach nie ma poczucia tej niewiedzy. Mimo że balansują na granicy bankructwa, nie widzą w tym nic złego; ot, taki mamy panie klimat, lepiej się nie wychylać, a dla ulżenia sobie w bólu ponarzekać na bezczelny rząd i krach światowej gospodarki... 

Wedle tych danych również 7% rodziców uważa się za ekspertów w dziedzinie zarządzania pieniędzmi. W Polsce jest około 10 mln rodzin. Z tego wynika, że mamy 700 tys. finansowych wyjadaczy, a uwzględniając błąd statystyczny i moje dane pochodzące głównie z 2011 r. - przyjmijmy, że ok. 400 tys. Polaków się za takich uważa. Powinniśmy mieć 400 tys. osób, które są w stanie co miesiąc inwestować (nie mylić z zarabianiem) minimum 5000 tys. zł, dochody na rękę wyniosą przy tym pewnie średnio ponad 35 tys. zł  - to jest dla mnie poziom ekspercki. 

Nie mamy. Skoro taki z ciebie guru mamony, to jakim cudem jeszcze nie zarabiasz grubych milionów?! Jakim prawem wciąż siedzisz na marnym etaciku i żyjecie ,,od pierwszego do pierwszego"?! Niektórzy jeszcze mylą inteligencję finansową z pierwotną zdolnością przetrwania. Z kolei z badań PISA z 2018 r. wynika, że aż 94% nastolatków czerpie wzorce finansowe od najbliższej rodziny. Hmmm...

Temat Tabu

Żadna szkoła i programy edukacyjne nie zastąpią nam rodziców i środowiska rówieśniczego, w którym się obracamy. Stamtąd wynosimy wszystkie przyzwyczajenia, system wartości, a także nawyki finansowe. Edukacja finansowa dzieci spoczywa na Waszych barkach, moi drodzy. Niestety, przeważnie jest ona negatywna.

Jeśli w twojej rodzinie obserwowałeś szacunek do pieniądza i wiesz, że nie spada z nieba, to już jesteś na dobrej drodze. Jeszcze lepiej, jeśli najbliżsi prowadzą własną firmę i mogłeś ich przy tym podglądać. Ciekawostką jest, że z tego, co widzę na forum publicznym, bardziej świadomi są rodzice wychowujący dzieci w edukacji domowej. Tylko tyle wystarczy, aby wskoczyć przed szereg. 

Lecz poza tym pieniądze są w większości familii tematem zakazanym. Rozmów unika się zwłaszcza w biednych domach, co jest kompletnym paradoksem - zamiatanie brudów pod dywan i chowanie głowy w piasek nie uchroni cię przed zbliżającym się trzęsieniem ziemi, tylko je wzmocni! Jako dziecko pewnie nie byłeś świadomy, ile rodzicom zostaje pod koniec miesiąca ani ile mają długu.

Ale to wywołuje tylko większą niepewność, gdy nastolatek widzi skrzywioną twarz ojca przeliczającego wypłatę. Spróbujmy przejść przez to wspólnie. Może 5-latkowi możemy odpuścić część rewelacji, ale generalnie dzieci powinny być jak najwcześniej włączane do decydowania o budżecie domowym. 

Tyle że sporo rodziców nie wie, jak tę wiedzę przekazać, a przede wszystkim wciąż trzymają w sercu stare drzazgi. Mamy głęboko zakorzeniony wstręt do pieniędzy. Jak ktoś cię pyta o zarobki, to pewnie jest ze skarbówki. Jak chce wiedzieć, ile masz oszczędności, to pewnie złodziej. Jak mam dużo to powiedzą, żem pyszny, a jak mało, to że biedak. Społeczne klapki na oczach są najgorsze.

♠ Pierwszy milion trzeba ukraść

♠ Bogaci to złodzieje

♠ Nie interesują mnie pieniądze

♠ Zabrać bogatym i oddać biednym

♠ Darmowe świadczenia

♠ Tylko umowa o pracę, reszta to śmieciowe

♠ Etat to gwarancja bezpieczeństwa 

♠ Pieniądze psują człowieka

♠ Dom to twoja największa inwestycja

♠ Własna firma to pewna droga do bankructwa

♠ Biedacy to nieudacznicy

Przyznaj się, w ile z nich uwierzyłeś, a może nawet sam powtarzałeś? Skoro pieniądze wzbudzają w nas odrazę, to automatycznie staramy się trzymać od nich z daleka, i vice versa. Wyzbycie się tych krzywdzących przekonań jest bardzo ważnym krokiem na drodze do niezależności finansowej.

Jak to naprawić?

Tylko i wyłącznie na własne życzenie staczamy się po równi pochyłej, i tylko ty możesz poprawić swoją sytuację finansową. Nie rząd, nie rodzice, nie szef. TY. Koniec z obwinianiem innych. Należy zaakceptować to, że człowiek jest istotą omylną i zacząć zdobywać nową wiedzę. Zatem co będzie ci potrzebne?

Wiedza, informacja to twój najpotężniejszy oręż i najlepsza inwestycja na ziemi! Nikt i nic ci ich nie odbierze. Nie umiem zarządzać pieniędzmi... To się dowiem. To nie żaden magiczny talent, z tym nikt się nie rodzi. Każdy może i potrzebuje tę umiejętność wyćwiczyć.

W dobie internetu ciężko jest spotkać temat bez opracowania. Darmowe materiały do nauki, nawet specjalistycznej, zalewają rynek i nic nie zdoła ich powstrzymać. Wystarczy tylko chcieć z nich skorzystać.

Skąd czerpać wiedzę:

► Czytaj książki finansowe. Ostatnio wpadł mi w ręce ,,Bogaty ojciec. Biedny ojciec" Roberta Kiyosaki - i to był strzał w dziesiątkę. Lektura obowiązkowa! 

► Słuchaj podcastów. Szczególnie gorąco polecam serię od Michała Szafrańskiego.

► Stwórz prosty budżet domowy. Przykład też znajdziesz na blogu Jak oszczędzać pieniądze.

► Oglądaj szkolenia i webinary. Wystarczy, że zapiszesz się na newslettery od kilku popularnych autorów, na przykład ten, i będziesz otrzymywał powiadomienia o każdym nowym szkoleniu.

► Oglądaj filmy na YT. Najlepiej po angielsku.

► Obserwuj autorów w mediach społecznościowych. Tam zwykle umieszczają małe wskazówki i wiadomości o nadchodzących nowościach. 

► Wyciągaj wnioski z porażek i sukcesów innych ludzi. 

► Nie bój się rozmawiać o pieniądzach.

► Nie spinaj się. Finanse są ważne, ale nie najważniejsze.

► Czytaj blogi finansowe. Ich autorzy mogą sobie pozwolić głoszenie niewygodnych faktów i indywidualnych opinii. Na Sayto na przykład oprócz pokonywania naszych ograniczeń, wsparcia w rozwoju osobistym i edukacji regularnie poruszam tematy dotyczące finansów. Opisuję szczegółowo sposoby na zarobek dla nieletnich, wyjaśniam krok po kroku metody oszczędzania, podaję wyliczenia i staram się zmotywować was do zmiany nawyków na lepsze. Jeżeli chcesz korzystać w pełni z tych przywilejów, możesz obserwować mnie na Facebooku lub Instagramie lub zapisać się na newsletter, by otrzymać dodatkowy prezent. 

Działaj! Możesz przeczytać tysiące książek, obejrzeć miliony filmów, docierać do najmądrzejszych osobistości na tym globie, ale jeżeli nie zaczniesz stosować tych rad w praktyce, będzie to tylko strata czasu.

I tu trzeba uważać na czyhające wszędzie promocje firm i pokręcone wyliczenia, jak poniższy przykład ze strony edufinance.pl dotyczący tego, czy korzystniej jest dojeżdżać do szkoły, wynająć mieszkanie czy zakupić je na kredyt:

,,Po zakończeniu studiów masz własne mieszkanie które jest warte 200 tys. zł udało Ci się spłacić 40 tys. zł kredytu (wynajmowałeś jeden pokój znajomemu dzięki czemu miałeś dodatkowe 500 zł na życie) i zostało Ci do spłaty 140 tys. zł. Bilans masz do wydania 140 tys."

Dojazdy podobno dadzą nam 170 tys. ,,długu", a wynajęcie mieszkania 200 tys. Autor tych cudownych wyliczeń nie uwzględnił oczywiście, że z kredytem jesteśmy uwiązani na 10 lat do jednego miejsca, z ratami na karku każdego miesiąca, bez możliwości skutecznego inwestowania i powiększania majątku. Brawo!

Jeżeli jesteś psychicznie gotowy na zmiany, zapraszam cię do poradników, jak zacząć oszczędzać. Ale najpierw jeszcze weź głęboki wdech i udostępnij ten post swoim znajomym - sharing is caring! Chcę, aby jak najwięcej ludzi mogło zmienić swój sposób myślenia. Jeżeli dodatkowo posiadasz artystyczne zainteresowania, mam dla ciebie kanał na Youtube :)

You May Also Like

9 Komentarzy

Dziękuję bardzo za odwiedziny na blogu. Zostaw po sobie ślad!
Pamiętaj tylko o netykiecie ;)